Get In Touch

Horrory motoryzacji - wiek temu i dziś

Horrory motoryzacji - wiek temu i dziś

Sto lat temu artykuł opublikowany w New York Times ukazywał realne zagrożenie, jakie niosły samochody dla pieszych w Stanach Zjednoczonych. W 1924 roku gazeta odważnie odnosiła się do tego problemu, ujawniając, jak niebezpieczne mogą być pojazdy. Mimo upływu lat, obawy tamtego okresu pozostają aktualne.

W artykule zatytułowanym 'Naród w oburzeniu przeciwko śmierci spowodowanej przez pojazdy’ zwrócono uwagę na wysiłki administracji Hoovera, która próbowała ograniczyć liczbę wypadków drogowych. Autorzy jasno wskazali, że to samochody są prawdziwymi sprawcami brutalnych kolizji. Początek tekstu był bardzo mocny:

'Horrory wojny wydają się mniej przerażające niż straszliwe skutki pokoju. Samochód jawi się jako znacznie bardziej zniszczycielska maszyna niż karabin maszynowy. Bezwzględny kierowca zadaje więcej śmierci niż artylerzysta.'

W czasie I wojny światowej, w ciągu dziewiętnastu miesięcy, w działaniach wojennych zginęło lub umarło z odniesionych ran 50 000 naszych żołnierzy. To około 2 600 ofiar miesięcznie – zaledwie skromna liczba w porównaniu do przerażającego bilansu 7 000 żyć traconych miesięcznie w wyniku wypadków w Stanach Zjednoczonych.

Porównanie, że samochody były gorsze dla ludzkości niż I wojna światowa, jest przytłaczające, ale zgodne z danymi na temat zgonów. W 1924 roku liczba ofiar śmiertelnych wyniosła 23 600, podczas gdy w 2023 roku wzrosła do 40 990. Mimo że liczba ofiar na mieszkańca spadła, zmiany te zawdzięczamy rozwiązaniom faworyzującym kierowców, przed którymi ostrzegał New York Times w latach dwudziestych.

Artykuł kończy się cytatem sędziego sądu drogowego W. Bruce'a Cobba, który stwierdził, że 'zręczność kierowcy oraz egoizm motoryzacyjny powinny dostrzegać własne wady, nie obwiniając jednocześnie bezrefleksyjnie wspólnego obywatela, nazywanego 'chuliganem pieszym'.'

'Motoryzacyjna szaleństwo' brzmi jak opis współczesnej złości drogowców, ale 'motoryzacyjny egoizm' to coś znacznie bardziej podstępnego. To izolujący efekt przebywania w pojeździe, w którym kierowca nie wchodzi w interakcje z otoczeniem, a jedynie przez pryzmat samochodu. Dlaczego nie rozmawiamy z kierowcą obok na światłach? Dlatego, że postrzegamy go jako 'białego Volkswagena' a nie jako człowieka.

Samochody zabijają. Stanowią zagrożenie zarówno dla ludzi, jak i dla środowiska. Społeczna atomizacja, spowodowana infrastrukturą skoncentrowaną na samochodach oraz brakiem transportu publicznego, prowadzi do zaniku empatii. Autorzy tamtego artykułu z New York Times mieli rację, mówiąc o 'homicidalnej orgii motoryzacji'. Ich słowa są równie prawdziwe dziś, jak były wtedy.